Nie wiedzieć czemu zupa zawsze kojarzyła mi się z długim czekaniem na obiad i sporą ilością niepotrzebnej zabawy w kuchni. Do zup zniechęca mnie też ambiwalentny stosunek mojego lubego, któremu rzednie mina gdy na pytanie „Co na obiad?” słyszy „Zuuuuupa”, ale potem zjada je zawsze z wielkim apetytem is twierdza, że to właściwie są syte…